Wicher Sadowne 1:2 Tęcza Stanisławów (1:0)
Bramka: Wyszomirski '25 k. - Gańko '65, Ostrowski '88
Sadowne
Wicher: Bala - Mianowicz, Koroś, Zyśk, Gastoł (Urbanowski '80), Kandulski Kam. (Szutkowski '70), Jaszczyński, Wycech (Dąbkowski '75), Kowalczyk, Badurek (Uziębło '60), Wyszomirski
Tęcza : Milerski M. - Kielak Ł., Kielczyk K., Jarosi, Perzanowski, Pszczółkowski D. (Ostrowski '66), Kur, Milerski P., Gańko, Kielak Pat., Sadocha
Żółte Kartki: Kandulski Kam. '44, Koroś '55 (Wicher) - Sadocha '55 (Tęcza)
Galeria zdjęć ze spotkania dzięki uprzejmości Wicher Sadowne: http://plus.google.com/photos/105766479922620819103/albums/5882361852527909281/5882365061915731154?banner=pwa&pid=5882365061915731154&oid=105766479922620819103
Ostatni deszczowy weekend Maja nasza drużyna udała się na dalszy wyjazd do rewelacji z początku rundy wiosennej - Wichru Sadowne. Po piątkowych opadach każdy zadawał sobie pytanie czy spotkanie to w ogóle odbędzie się. Gospodarz zapewnił nas że Wembley jest gotowe na sobotnia konfrontację. Zbieramy się w bardzo wąskiej kadrze, jak to ostatnio bywa szczególnie na wyjazd.Braki takich zawodników jak Nowacki Damian, Jakubowski Rafał ( skończyła mu się pauza za kartki po tym spotkaniu), Florowski Sylwester (chory jak zawsze po zagranym meczu) braki zmienników również Gochna, Kielczyk A., Wardziński, Paszkowski, nie wróżyło to dobrze. Najważniejsze jest że główni nasi zawodnicy, od których ustala się skład pojechali, i w tym pokładaliśmy skromne nadzieje. Boisko w Sadownem ma najmniejsze rozmiary i mogliśmy w sumie grać bez zmian. Jedynym naszym zawodnikiem był nasz trener na zmianę.
Już przed spotkaniem, na rozgrzewce mieliśmy dobre humory gdzie miejscowi panowie z brodami próbowali pokonać naszego bramkarza ze stałych fragmentów gry. Dzięki chłopaki za podawanie nam piłek również po naszych strzałach. Ważne że Łukasz Kielak nie musiał odkupywać jednemu kibicowi napoju energetycznego :D ! Teraz już trochę o spotkaniu. Rozpoczęliśmy ten mecz i od razu ataki z naszych stron. Dogodnych sytuacji nie potrafiliśmy zakończyć golem, najlepsza okazje zmarnował Maciek Sadocha w 10 minucie kiedy to uprzedził go bramkarz, chwilę później niecelnie trafił Jakub Gańko. Kolejne minuty to długa piłka od potężnego stopera Wichru w stronę byłego zawodnika Czarnych Węgrów - Rafała Wyszomirskiego. Dobre krycie przez Zbyszka Jarosa nie dało mu w tym spotkaniu dużo do pokazania, może z raz w całym spotkaniu ograł naszego obrońce. Nasze ataki były dobre z jednym i najważniejszym elementem - celność. W 24 minucie o piłkę w naszym polu karnym walczy Przemysław Milerski z zawodnikiem Sadownego. Sędzia Marcin Jastrzębski nagle odgwizduje karnego, a przecież zawodnik gospodarzy porostu został ograny w typowa siatkę miedzy nogami i zahaczył o naszego gracza. Bardzo bliski obrony był nasz golkiper, wyczuł stronę w która będzie strzelał wymieniony wcześniej Rafał Wyszomirski. Po stracie gola ruszamy do gry coraz wyżej pozostawiając niekiedy tylko dwóch zawodników na własnej połowie. Groźny strzał z rzutu wolnego oddał Konrad Kielczyk, a przy dobitce sędzia asystent dopatrzył się pozycji spalonej i w efekcie bramka nie zostaje zaliczona. W ostatniej minucie pierwszej polowy gospodarze zagrali szybka piłkę na lewa stronę i zawodnik z nr.20 popędził z nią jeszcze 6-7 m, i po prostu stanął na piłce, protestując że był karny. Jedynie co ujrzał to żółty kartonik a sędzia zakończył tą cześć spotkania. Schodzimy do szatni.
Identyczna sytuacja z przed tygodnia. Tyle że z tym przeciwnikiem grało nam się o wiele łatwiej, bo oni nie preferują jakieś cudownej piłki w swoim stylu. Do remisu powinniśmy doprowadzić już w 49 minucie i tylko sam Maciek nie wie jak ta piłka po jego strzale nie wpadła do bramki. Podobny czas jak z meczu z Fenixem, identycznie Arek Perzanowski w narożniku boiska dośrodkowuje do Jakuba Gańko, a "Fragles" dostawia głowę i pokonuje golkipera Wichru. Po tej bramce ruszamy z jeszcze większym animuszem do gry. Na boisku pojawia się nasz jedyny rezerwowy, Mirosław Ostrowski zmienia kontuzjowanego Daniela Pszczółkowskiego. Sadowniaki zagrozili w tej połowie raz tylko po mocny wykopie przez obrońce, piłka spadła w pole karne, a tam w zamieszaniu pod bramką najlepszą interwencja popisał się nasz kapitan. My za wszelka cenne musieliśmy to spotkanie wygrać, ale strzały Przemka Milerskiego, Patryka Kielak były zablokowane, a Kuba uderzył zbyt lekko aby można było się cieszyć z bramki. Kiedy już wszyscy pogodzili się praktycznie że ten mecz zakończy się remisem 1-1. Główną role odegrał nasz bramkarz wykopując do Mirosław Ostrowskiego piłkę, a ta odbija się od trenera głowy i obrońcy kryjącego i wpada pod pacha interweniującego bramkarza. 1:2 cieszy się ekipa Tęczy. Za wszystkie niewykorzystane sytuacje wreszcie zaświeciło słońce w naszą stronę. W doliczonym czasie gry można było powiększyć skromne prowadzenia, lecz strzał z lewej nogi Witusia był za lekki żeby bramkarz mógł go puścić. Wygraliśmy zasłużenie w meczu gdzie głównie dominowała gra długa piłką. Szkoda że tylko 12 zawodników mogło poczuć ten smak wygranej. Teraz gramy w środę na naszym boisku z ostatnio dobrze grającą Wektrą Zbuczyn. Piłkarze ze Zbuczyna walczą o awans do Ligi Okręgowej. Na jesieni przegraliśmy w największym wymiarze bramkowym 3:0, bo było to jeden z dwóch meczy gdzie Marcin Milerski wyciągał piłkę więcej niż dwa razy z siatki. Czas na rewanż !!! Panowie mobilizacja i o sprawienie niespodzianki dla kibiców którzy już przygotowali oprawę na to spotkanie :)